10.11.2022
Dziewczyna Piętaszek (His Girl Friday, USA 1940)
reż. Howard Hawks
scen. Charles Lederer, Ben Hecht (według jego autobiograficznej sztuki „Strona tytułowa”)
obsada: Cary Grant (Walter Burns), Rosalind Russell (Hildy Johnson), Ralph Bellamy (Bruce Baldwin), Gene Lockhart (szeryf Hartwell), Porter Hall (Murphy) i inni.
Hawks wspominał źródło pomysłu swej komedii: „Chciałem niegdyś udowodnić komuś u mnie w domu, że „Front Page” (sztuka Hechta) ma najbardziej błyskotliwe współczesne dialogi, jakie zostały kiedykolwiek napisane i poprosiłem swoją dziewczynę, aby przeczytała rolę Hildiego. Ja czytałem kwestie dziennikarza Waltera. W pewnym momencie przerwałem zaskoczony i krzyknąłem: „Do diabła, to jest znacznie lepsze między dziewczyną a facetem – niż między dwoma facetami!”. Zadzwoniłem do Bena Hechta i zapytałem: „Co byś pomyślał o zmianie – by Hildy była dziewczyną?”. I on odpowiedział, że to świetny pomysł”
W związku z tym rolę Hildy Johnsona, asa reporterskiego „Morning Post”, którego błyskotliwość czyni niezastąpionym dla redakcji (granego przez faceta – Pata O’Briena w pierwszej wersji filmu „The Front Page” (1931) Lewisa Milestone’a) zagrała doskonała Rosalind Russell. Hildy/Hildebrand stał się Hildegardą, narzeczoną dziennikarza. Decyzja zmienia cały charakter filmu na więcej sposobów, niż może się to na pierwszy rzut oka wydawać. Z pewnością zamienia opowieść o kulisach reporterskich w (zaledwie?) obyczajową farsę. Jednak w sensie jakości kina gatunkowego mamy tutaj historię znakomitą. Nawet ignorując różnicę płci, rola Rosalind Russell jest wiele lepsza niż Pata O’Briena. Russell umie swą grą wyjaśnić wyjątkowe zdolności postaci: inteligencję, szybkość, skuteczność i intuicję, które sprawiają, że podziw dla niej Waltera i innych dziennikarzy jest całkowicie zrozumiały. Ale fakt, że jest kobietą, dodaje też inne nieoczekiwane poziomy filmowego dyskursu o dziennikarstwie. Hildy w „His Girl Friday” jest dla Waltera nieodzowna w sposób, w jaki męskie partnerstwo „The Front Page” byłoby w starym Hollywoodzie wykluczone: wychodzi za za mąż, rozwodzi się z nim. Film opowiada zarazem o gazecie i życiu.
Główna zaleta filmu – jego błyskotliwe dialogi – stają się jednak niemal grzechem. Olśnieni szermierką słowną nie zauważamy chwilami wagi problematyki psychologicznej czy społecznej źródłowej sztuki Hechta. Pierwsze dwadzieścia minut „Piętaszka…” nie pozostawia wątpliwości, na czym ma się skupiać zainteresowanie widza. To jest screwball comedy z elementami sophisticated bo kolejne epizody wstępu niemal wyłącznie dotyczą relacji Hildy z Walterem.
Adaptacja sztuki Hechta (przy jego udziale) uświadamia skalę talentu Hawksa. Jego twórcza współpraca z aktorami wykracza daleko poza profesjonalizm. To niemal magia wykorzystywania gestów, mimiki dla ekspresji niezwykle subtelnej komicznej inwencji. Jeden mały przykład: Cary Grant dowiaduje się, że Hildy wychodzi za mąż; obserwujemy jego determinację, by zapobiec ujawnieniu emocji: pociera rękę, dotyka telefonu, potem ręka, jakby odruchowo, podnosi goździk z wazonu na biurku i wsuwa go do butonierki.
Można narzekać na zamianę sztuki społecznej na komedię romantyczną. Można oskarżać Hawksa o swoistą frywolność i nieodpowiedzialność wobec tematyki, którą bierze na warsztat. Ale Hawksa w komediach oferuje widzom coś istotnego: ucieczkę od krępującej rutyny ówczesnego nowoczesnego społeczeństwa, proponuje romantyczną przygodę, która nie rezygnuje z inteligencji widza przed ekranem.