Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin”,  ul. Judyma 2a,  20-716 Lublin    /    telefon: (81) 466 59 10    /    fax: (81) 466 59 11   /   e-mail: info@ddkweglin.pl

DDK Węglin
DDK Czuby Południowe
Październik 2022
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31EC

Cieszmy się życiem

13/10/2022, godz. 18:00    

Grafika promocyjna; Akademia Zapomnianych Arcydzieł Filmowych.13.10.2022

Cieszmy się życiem (You Can’t Take It with You, USA 1938)
reż. Frank Capra
obsada: Jean Arthur (Alice Sycamore), Lionel Barrymore (Martin Vanderhof), James Stewart (Tony Kirby), Edward Arnold (Anthony P. Kirby), Mischa Auer (Kolenkhov) i inni.

Wracamy do Capry – ale jakby lżejszego. Obejrzymy komedię wciśniętą między tak ważkie i ambitne projekty jak zrealizowany „Lost Horizon” i niezrealizowany film „Chopin”. Pracując ponownie z Riskinem – Capra postanowił zmierzyć się z najnowszymi komediami. Nic wielkiego. Ale po komercyjnej klęsce „Lost Horizon” zrozumiał, że ambitna utopia nie sprzedaje się tak jak znana mu obyczajowa komedia z dziejów klasy średniej. Zapoczątkował w ten sposób swoiście sceniczny wzorzec, który stawał się coraz bardziej widoczny w dalszej karierze, ponieważ Capra coraz bardziej skupiał się na adaptacji sztuk z Broadwayu (np. „Arszenik i stare koronki”, „Dziura w głowie”).
Ironiczne, że człowiek, którego filmy atakowały samolubnych bogatych, gloryfikowały „zwykłego człowieka” (przynajmniej powierzchownie) i głosiły, że „jedyne, co możesz posiadać, to miłość swoich przyjaciół”, stał się milionerem właśnie dzięki filmom tej lekkiej formuły. Godził się ze swoim bogactwem powołując na pragmatyzm ulubionego Thoreau w „Waldenie”. Te wewnętrzne konflikty przeniknęły do „Cieszmy się życiem”.  Republikańskie zasady ekonomiczne łagodzone są tutaj demokratyczną fantazją o nonkonformizmie w izolowanym świecie wielkomiejskiej utopii (dziadek spędza dni na zbieraniu znaczków, pani Sycamore maluje, Essie ćwiczy balet, pan Poppins robi maski na Halloween, Ed i pan Sycamore robią fajerwerki). Niestety poziom wyrafinowania politycznego filmu podsumowuje przemowa dziadka do pani Sycamore doradzającego jej, by bohaterka pisanej przez nią sztuki była wolna od obcych „izmów”: „Komunizm – faszyzm – voodooizm”. Ciekawe, że Capra naśmiewa się po latach z programów pomocowych „New Deal”.

Niegdysiejszy wielbiciel Capry, Graham Greene ujął to najlepiej: „Reżyser jawi się teraz jako zdezorientowany i sentymentalny idealista, który czuje – niejasno – że coś jest nie tak z systemem społecznym (…) ale nie ma już sensu analizować idei stojącej za filmami Capry: nie ma tu pomysłu, który mógłbyś coś zmienić. Jest tylko poczucie  niezadowolenia, chęć ucieczki (…) do tyłu: do małomiasteczkowej prostoty i bezpiecznych dochodów”.
Film ten był też odkryciem Jimmy’ego Stewarta jako kwintesencji bohatera Capry (dwa wielkie hity były jeszcze przed nimi). Capra wspominał: „Ujmował jako człowiek. Patrzyłeś na człowieka, a nie na aktora.  Mogłeś zobaczyć jego duszę. On był tym jedynym… Kiedy masz do czynienia ze światem ideałów i chcesz, aby twoja postać była na wyższym poziomie intelektualnym niż zwykły człowiek, zwracasz się do osób takich jak Jimmy Stewart, ponieważ ma on w sobie spojrzenie intelektualisty. Ale może być też idealistą –  całkiem niezła kombinacja.” Podziw został odwzajemniony przez ukochanego aktora Ameryki: „Po prostu całkowicie zaufałem Frankowi Caprze (…) Zawsze tak było, od pierwszego dnia pracy z nim. Jest klasycznym przykładem tego, kim powinien być reżyser filmowy. Miał niesamowite wyczucie historii, a pod wszystkim, co się wydarzało, kryła się zwykłość i ogrom wizualnego humoru. Myślę, że się z tym urodził (…) Trzymałem się każdego słowa, którym kierował mnie Frank Capra.”
„Jest najłatwiejszym człowiekiem do reżyserowania, jakiego kiedykolwiek widziałem” – mówił z kolei Capra – „Człowiek, który rozumie to, o czym mówisz, w zaledwie kilku słowach. Zastanawiasz się, czy powiedziałeś mu wystarczająco dużo o tej scenie, a jednak kiedy ją gra, okazuje się, że wszystko wie. Wiedział, patrząc na mnie, a ja mogłem na niego spojrzeć i poznać go. Nie dlatego, że tak dużo z nim pracowałem; myślę, że jest prawdopodobnie najlepszym aktorem, jaki kiedykolwiek pojawił się na ekranie”.